Kierunek Meksyk

Jadę do Meksyku!

Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Niech mnie ktoś uszczypnie! Na prawdę spędzę semestr w Meksyku? Cieszę się jak szalona! Planuję. Będą ruiny w Tulum, cenoty na Półwyspie Jukatan, rajskie plaże w Cancun, prekolumbijskie miasto Chichen Itza. Będą też tony tacos, enchiladas, burritos i guacamole (oj tak, guacamole!). Cieszę się, ale i nieco się obawiam. Momentami czuję, jakbym miała w żołądku kamień, który rośnie w miarę, jak zbliża się data wyjazdu, wyprawy w nieznane. Boję się że sobie nie poradzę. Z zajęciami po hiszpańsku, z ogromnym miastem, z aklimatyzacją. Chociaż z drugiej strony, kto jak nie ja.

Collage

fot. Michał Dziąbek

Zabawny jest sposób, w jaki niektórzy znajomi reagują na to, gdzie się wybieram.

-Cooo?! Jedziesz do Meksyku? Ale tam jest niebezpiecznie!

-Gdzie Ty jedziesz? GuadaCO?

-A co z chłopakiem?

Faktem jest, że Meksyk nie jest tak bezpieczny jak Norwegia czy Islandia, ale stereotyp, funkcjonujący na temat panujących tam zagrożeń, jest mocno przesadzony. Kartele narkotykowe stwarzają problem, ale głównie dla policji i siebie nawzajem. Pospolite kradzieże i napady zdarzają się częściej niż w Europie, ale można się przed nimi ustrzec. Powiedzieć, że Meksyk jest super bezpieczny, byłoby kłamstwem, ale wydaje mi się, że opinia na ten temat jest rozdmuchana przez osoby, które nie mają o tym zielonego pojęcia, a media nie są w tej kwestii bez winy.

GuadaCO? Moim nowym domem będzie Guadalajara w stanie Jalisco, drugie co do wielkości miasto w Meksyku, o którym wielu ludzi nigdy nie słyszało, w tym i ja zanim zaaplikowałam na semestr zagraniczny. Guadalajara leży w zachodniej części Meksyku, 300 kilometrów od Puerto Vallarta, popularnego kurortu na zachodnim wybrzeżu i 600 kilometrów od miasta Meksyk, na wysokości góry Śnieżki czyli prawie 1600 m n.p.m. Jest pod względem zaludnienia dwa i pół razy większa od Warszawy, pięć i pół od Krakowa i prawie siedem od Wrocławia. Podobno jest jednym z najbezpieczniejszych miast w Meksyku. Meksykańscy znajomi z Duesseldorfu twierdzą, że to jedno z najbardziej meksykańskich miast w Meksyku. Słowem, idealny cel na wymianę studencką.

Jukatan

fot. Michał Dziąbek

O tym, że chcę spędzić semestr za granica, wiedziałam już, kiedy w październiku zaczęłam magisterkę. Dziwne, co? Jeszcze dobrze nie zadomowiłam się w Muenster, a już wiedziałam, że chcę wyjechać. Taka ze mnie powsinoga. Cygan taki. Nie mogę usiedzieć w miejscu. Ostateczne terminy aplikacji zbliżały się nieubłaganie, musiałam więc dość szybko zdecydować GDZIE. Gdzie chcę wyjechać. Opcją numer jeden był Erasumus w Hiszpanii. Bezpieczna wymiana z mojego wydziału. Podobno w Huelvie mają dobre kursy, jeździ tam dużo studentów i jest fajnie. Jednak nie do końca cieszyło mnie, kiedy się dostałam, tzn. cieszyło, ale czegoś mi w tym szczęściu brakowało.

Tak na prawdę marzył mi się powrót do Ameryki Łacińskiej. Daleka podróż, latynoska muzyka, ludzie i kultura. Uniwersytet w Muenster współpracuje z kilkunastoma uniwersytetami na całym świecie, ale ciężko jest się dostać na taką wymianę, bo wymagania są wysokie, a konkurencja liczna. Jednym z nielicznych, latynoskich uniwersytetów partnerskich jest Universidad de Guadalajara. Toteż opcją numer dwa stał się Meksyk. Zaczęłam kompletować tuzin potrzebnych dokumentów, wszystko po angielsku i po hiszpańsku, jakimś cudem zdałam wymagany egzamin z hiszpańskiego i początkowo jedynie szalony pomysł w mojej głowie zaczął się urzeczywistniać. Zaaplikowałam. Po kilku miesiącach oczekiwania otrzymałam wiadomość, że zostałam przyjęta. Wow!

W tym momencie pojawił się jednak problem pierwszego świata, tj. wybrać możliwość numer jeden czy numer dwa? Pojechać na wymianę do Hiszpanii czy do Meksyku? Bezpiecznie czy ryzykownie? Blisko czy daleko? Zajęcia po angielsku czy po hiszpańsku? Znana europejska rzeczywistość czy nieoczekiwane latynoskie niespodzianki? Możliwość powrotu do domu, kiedy zatęsknię czy brak tej możliwości?

Jak myślicie, co wybrałam? Tak, jadę do Meksyku.

Po dopełnieniu zyliona formalności, miesiącach oczekiwania, otrzymaniu oficjalnego potwierdzenia z uniwersytetu w Guadalajarze, dodatkowej aplikacji o stypendium, listach motywacyjnych po angielsku, hiszpańsku i niemiecku, zrezygnowaniu z pracy, polowaniu na „tanie” bilety lotnicze w sezonie i na ostatnią chwilę, w poniedziałek lecę do Cancun, gdzie zatrzymam się na dwa dni, a następnie do Guadalajary, gdzie spędzę przyszły semestr. Nadal w to wszystko nie wierzę. Chyba dotrze to do mnie dopiero, kiedy wyląduję w Meksyku…

Jukatan2

fot. Michał Dziąbek


Ilustrację tego wpisu stanowią cudowne zdjęcia Michała Dziąbka, przedstawiające Półwysep Jukatan, który będzie moim pierwszym przystankiem w Meksyku. Po więcej ładnych zdjęć zajrzyjcie na blog Michała.

10 comments

  1. Fashion Voyager · 4 sierpnia, 2015

    Marzy mi się tamten kierunek i bacznie przeglądam Twoje posty o tych destynacjach! zazdro 🙂

    Polubienie

    • Rudawpodrozy · 5 sierpnia, 2015

      Rumienię się… 😉 i cieszę się, że się podoba. Obiecuję więcej takich fajnych wpisów.

      Polubienie

  2. Anna · 5 sierpnia, 2015

    Mieszkalam w DF dwa lata i wrocilam potem napisac ksiazke tam. Bezpiecznie jest, jak wszedzie a juz zwlaszcza w Guadalajara jest spoko. Jedz duzo chilaquiles i sope hehe 😉

    Polubienie

    • Rudawpodrozy · 5 sierpnia, 2015

      Już nie mogę się doczekać meksykańskiej kuchni! ❤ No i mam nadzieję, że stereotypy o kartelach narkotykowych i porwaniach w Meksyku są przesadzone. 😉

      Polubienie

  3. Julia Raczko · 5 sierpnia, 2015

    No właśnie widziałam dziś na FB, że jedziesz Ruda – super 😀 Zazdroszczę jedzenia i kawy! I wielu innych rzeczy. Baw się cudownie i pisz. Czekamy na relacje!

    Polubienie

  4. chociazkawalek · 5 sierpnia, 2015

    Wow, wow wow! Ale Ci zazdroszczę!
    Bycie, jak to ładnie określiłaś Cyganem i powsinogą najlepszym sposobem na ciekawe życie ; )
    Gdybyś wybrała Hiszpanię, to pewnie siedziałabyś sobie w tej bezpiecznej Europie, bujając się w przód i w tył myśląc ,,mogłabym być teraz w Meksyku” a tak… powiem Ci, że wygrałaś życie!

    Polubienie

  5. magda · 7 sierpnia, 2015

    Jak czytam ten wpis, czuje się jakbym czytała kawał dobrek ksiązki! Zaraziłaś mnie chęcią wyjechania, w jak to ujęłaś „nieznane”. Trzymam kciukasy i czekam z niecierpliwością na dlasze częsci sagi o Meksyku!

    Polubione przez 1 osoba

  6. Simon planetkiwiblog · 8 sierpnia, 2015

    Ale super – ja też wybrałabym Meksyk ! Że niebezpiecznie ? Podróże nauczyły mnie m.in. dwóch rzeczy – po pierwsze ludzie boją się tego czego nie znają i to dotyczy wszystkich tych , co Ci mówią, że jest niebezpiecznie. Po drugie w każdym kraju są rejony niebezpieczne i po prostu trzeba je omijać ! Także powodzenia, Z pewnością wrócisz z cudnymi wspomnieniami !!!

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz